Gdyby zapytać tysiąc kierowców czy szybka jazda jest niebezpieczna odpowiedzieli by, że jest. Gdy jednak wytknie im się przekraczanie prędkości – większość odpowie, że akurat oni jeżdżą bezpiecznie.
Autor: dr. Wojciech Kulesza
za pośrednictwem
Gdyby zapytać tysiąc kierowców czy szybka jazda jest niebezpieczna odpowiedzieli by, że jest. Gdy jednak wytknie im sie przekraczanie prędkości – większość odpowie, że akurat oni jeżdżą bezpiecznie.
Gdyby zapytać tysiąc napotkanych kierowców o to, czy ludzie w Polsce nierozsądnie przekraczają prędkość, odpowiedzieli by, że oczywiście tak! Podobnie odpowiedzi rozkładałyby się w przypadku wszystkich innych dziedzin powiązanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego. Wyprzedzania na podwójnej ciągłej, niezapinania pasów lub niestosowania kasku ochronnego podczas jazdy na jednośladzie, rozmawiania przez telefon podczas kierowania pojazdem itp., itd.
Zdawać by się mogło, że nie ma w tym nic dziwnego. Ba! Gdyby zapytać wszystkich kierowców, to potwierdzą oni znakomitą większość z powyższych odpowiedzi. Powiedzą, że rzeczywiście polscy kierowcy prezentują wiele nierozsądnych, graniczących z szaleństwem i brakiem odpowiedzialności, zachowań na drogach. Dziwne jednak jest to, że jak wyżej zauważyliśmy prawdopodobnie większość by to potwierdziła. Pojawia się zatem pytanie o to kto w takim razie jeździ niebezpiecznie. Albowiem jeżeli powiedzą, że indywidualnie to oni jeżdżą zgodnie z przepisami to kto je łamie? Kto jest owym statystycznym „onym”?
Psychologia społeczna nazywa ten proces efektem „lepszy od przeciętnego”. Na początku garść przykładów, po których powrócimy do wątku bezpieczeństwa ruchu drogowego. Gdyby zapytać Polaków o to, czy Polakom szkodzi oglądanie przemocy w TV w skutek czego prezentują więcej agresji w życiu codziennym – zapewne wszyscy się zgodzą. Jednak, gdy następnie zapytamy tę jedną konkretną osobę czy jej szkodzi – odpowie, że nie! Gdy zapytamy o to, czy ludzie niezdrowo żyją (dieta, sport) co prowadzić będzie do wysokiej i wczesnej śmiertelności – odpowiedź na pewno będzie twierdząca. Przecież Polacy nie dbają o swoje zdrowie – odpowie niejeden z nas. Ale gdy zapyta się o nasze zachowania i naszą predykcję długości życia – z pewnością nie będzie rysowany przez nas tak czarny scenariusz. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność: oglądanie pornografii szkodzi? Tak. A Tobie? Nie. Czy dużo ludzi zachoruje w niedalekiej przyszłości na raka? Tak. A Ty? Nie, więc nie muszę się badać. Itp. Itd.
Powróćmy teraz do zagadnień bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jeżeli wszyscy twierdzimy, że inni jeżdżą beznadziejnie, niebezpiecznie, i mają słabe umiejętności kierowania pojazdami, to powstaje pytanie o to, kto w takim razie jest „onymi” wszystkimi, jak nie my sami? Podobnie rzecz się ma w adresowaniu kampanii społecznych. Zapinanie pasów bo można bez nich zginąć? Oczywiście, że (innym) pomoże. Mi przecież wypadek nie grozi. Prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu? Naganne! Ja jednak siebie znam i po dwóch piwach wiem, że świetnie panuję i nad sobą i nad pojazdem. Trzeba ludzi wysyłać na odnawianie znajomości przepisów i jazdy doszkalające? Oczywiście, że tak. A mnie? Oczywiście, że nie, bo jestem wytrawnym kierowcą.
Pamiętajmy zatem o efekcie „lepsze ponad przeciętne”. Przyjmijmy do wiadomości, że jeżeli my wyprzedzamy na podwójnej ciągłej to stwarzamy tak samo duże i poważne zagrożenie jak i inni. Że tak samo jak i innego statystycznego Polaka może dotknąć poważny wypadek samochodowy i warto z tego powodu zapinać pasy i zwolnić choćby o te 10 kilometrów na godzinę. Że warto co pewien czas zobaczyć jak zmieniają się przepisy ruchu drogowego, bo to żadna ujma a co więcej może to uratować nam życie (np. zmiana kwestii ustępowania pierwszeństwa w poruszaniu się na rondzie).
O autorze:
Dr Wojciech Kulesza - Z zamiłowania i wykształcenia psycholog społeczny związany ze Szkołą Wyższa Psychologii Społecznej w Warszawie.
Tekst jest elementem z kampanii Motopozytywni.pl prowadzonej przez Krajowe Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.