CZEŚĆ 2
Urzędnik imigracyjny……. I przestrzeń.
Wylot z Toronto do San Francisco to o tyle stres, że po koleżeńskiej sielance w Toronto i Niagarze, musimy wypełnić tonę kwitów związanych z wkroczeniem do USA. Wprowadzeni w błąd przez jedną z osób z obsługi ruchu lotniska po stronie kanadyjskiej wypełniliśmy nie ten kwit, co trzeba. Istotne, więc by wyraźnie spytać się, jaki on ma być takiego dla charakteru podróży, jaki my odbywamy. Trochę straconego czasu na stanie w kolejce do urzędnika imigracyjnego, ale faktem jest, że z naszymi manelami motocyklowymi, w tym z kaskami, byliśmy atrakcją. Na tej trasie wśród małej ilości turystów, a w większości biznesmenów, stanie w kolejce było sympatyczne. Mnóstwo pytań dość standardowych od miejsca pracy, celu wizyty i tego, gdzie będzie się nocowało. Zaskakujące jest, że jeśli już trochę mówisz w ich języku, to traktują Cię jak tubylca i mówią do Ciebie chyba jakimś narzeczem i co jakiś czas prosiłem o powtórzenie pytania. Jednakże pokazanie, że jest się motocyklistą może, ale oczywiście nie musi pomóc w ocenie Twojej osoby, prowadzonej przez wyszkolonego urzędnika.
Lot spokojny z atrakcjami, bo z góry obserwujesz miejsca, które zamierzaliśmy odwiedzić.
Z lotu ptaka widać doskonale przestrzenie do pokonania, a dodatkowo ich różnorodność, począwszy od kanionów, pustyń, po wysokie góry ze śniegiem, niekoniecznie tylko na szczytach . Robienie zdjęć z samolotu nie jest idealnym odtworzeniem tego, co widzi się gołym okiem, ale pokazujemy kilka ujęć, mogących robić wrażenie.
Zderzenie … z deszczowymi chmurami i wieczornymi spacerowiczami ulic SF
Przygotowania do pobytu w tej części USA i obserwacja map pogodowych nastrajały nas tylko optymistycznie, czyli zero przeciwdeszczowych maneli, dużo letnich ubranek zostało zweryfikowane podczas ….. lądowania w San Francisco.
Z daleka widać mgłę, deszcz, zaciągnięte niebo. To, że to normalka w tym rejonie dowiedzieliśmy się z przekazu taksówkarza w drodze do Hostelu International City Center 685 Ellis St, San Francisco, Kalifornia 94109, Stany Zjednoczone B=0-123°34’57.32” L=37°47’03.21” w centrum miasta, opodal wypożyczalni.
Pogoda tu jest zmienna i właśnie trafiliśmy na szarość, zamiast błękitu kalifornijskiego nieba. Zmęczeni podróżą, ale podnieceni rozpoczęciem jej lepszej części, wyruszyliśmy wieczorem na „mały” spacer w tzw kwartał ulic wokół miejsca noclegu.
Różnorodność typów, wychodzących na ulice po zmierzchu z podziemia jest tak ogromna, że lepiej byłoby się do nich upodobnić niż zgrywać rasowego turystę, a więc z naszymi wizerunkami motocyklowych ubrań byliśmy raczej bliżsi tym pierwszym. Amerykanie to „rozrzutni” ludzie. W wielu miejscach, zwyczajem „chuchania” na znalezione groszówki w Polsce, ilość podnoszonych jednocentówek spowodowała, że zabrakło nam tchu, by czynić to samo na ulicach San Francisco.
Dzielnica położona bardzo blisko bogatego centrum biurowców, sklepów i różnych instytucji, swoim obrazem raczej nie przypominała metropolii, ale też nie odpychała w obawie przed utratą, co najmniej części zabranego na spacer ekwipunku. Nocleg wyjątkowo podły ze względu nie tyle na różne kolory skóry mieszkańców pokoju 4 osobowego, co na zachowanie jednego z nich (czyścił sobie włosy szczotką z woskiem, buty ręcznikiem z łazienki oraz chrapał i był nieznośny).
Pingback: Zapraszamy na spotkanie organizacyjne wyprawy do USA – WRZESIEŃ 2012